Wielokrotnie mówiliśmy już o prymacie emocji. Marketerzy dosłownie robią wszystko, aby klienci zakochali się w ich marce, ponieważ jest to jedyny sposób, aby utrzymać się na powierzchni i sprawić, by klienci wybierali sercem, a nie rozumem.
Love-brand
W marketingu tym mianem określa się markę, wobec której większość klientów jest lojalna. To meble czy gadżety, które kupuje się "bez patrzenia", albo samochody, przy których można poczuć się niemal jak James Bond.
Globalne marki miłosne wydają dużo pieniędzy na badania marketingowe i kampanie, ale zazwyczaj mają kilka sztuczek które działają niemal bezbłędnie:
1. 1. wyraźna historia lub własna na tablicy.
Wiele korporacji stara się jak najbardziej zbliżyć do klienta i w tym celu wykorzystuje w swoich reklamach historie, które mogą przydarzyć się Tobie lub Twojemu sąsiadowi. Marketerzy dosłownie zmuszają do zatrzymania się na chwilę i marzenia: o luksusowym samochodzie, o sukcesie, o sportowcu.
2. Zmysłowość.
I znowu emocje. Jak można się bez nich obejść? Jednocześnie emocje pojawiają się już na etapie oglądania reklamy, nie wspominając o oczekiwaniu na zakup i pierwszym zapoznaniu się z zakupionym towarem.
3. 3. Intymność lub wyjątkowość.
Konsumenci są zachwyceni, gdy oferuje im się produkt lub lub usługi, które zostały opracowane specjalnie dla nich.
Wystarczą tylko trzy sztuczki, aby osoba wpadła w pułapkę i zapłaciła 200 dolarów za spódnicę lub spodnie zamiast 30 dolarów. I dlaczego? Mają na sobie cenną metkę!