Jesteś biedny, jeśli Twój lekarz konsultuje się z Tobą przez Internet zamiast osobiście.
Biedny, jeśli twoje dzieci uczą się online, a nie z nauczycielami offline.
Jesteś biedny, jeśli kupujesz towary online, a nie w pięknym sklepie w centrum miasta.
Dla biednych istnieje gigantyczny internetowy rynek usług seksualnych, na którym mieszkańcy Trzeciego Świata sprzedają fantazje erotyczne biednym mieszkańcom Pierwszego Świata, którzy mogą wydać dodatkowe dziesięć dolarów.
Nie jest tajemnicą, że bogaci mają staromodnych korepetytorów, osobistych trenerów i szefów kuchni, a nie Courserę czy dostawę jedzenia za pomocą smartfona. Ale autorka artykułu, Nellie Bowlers, idzie dalej i twierdzi, że istnieje "luksusizacja" relacji międzyludzkich.
Jeśli nadal otrzymujesz usługi od żywych ludzi lub masz możliwość komunikowania się z nimi, najprawdopodobniej jesteś członkiem nowej elity, której prestiżową konsumpcją jest porzucenie usług cyfrowych na rzecz usług offline.
Biedni kupują iPhone'y na kredyt, bogaci odmawiają korzystania ze smartfonów. Biedni starają się upewnić, że ich dzieci wiedzą, jak korzystać z komputerów, podczas gdy bogaci oferują swoim spadkobiercom prywatne szkoły, w których nauka opiera się na komunikacji między ludźmi. Życie spędzone przed ekranem jest teraz oznaką życiowej porażki.
W tym momencie Bowlers zbacza na dość kontrowersyjne twierdzenie, że dorastanie z gadżetami szkodzi rozwojowi poznawczemu dzieci i argumentuje, że wielu pozbawionych skrupułów psychologów stoi w tej debacie po stronie korporacji IT.
Gdy jednak opisuje 68-letniego emeryta żyjącego na poziomie minimum socjalnego, którego głównym towarzyszem życia jest narysowany na tablecie kot o imieniu Sox, całość tekstu odbierana jest jako niezwykle przekonująca. Malowany kot do opieki nad starszą osobą został wymyślony przez 31-letniego biznesmena, którego pracownicy startupu pracują z Filipin.
Jeśli program komputerowy mówi ci, że umierasz, oznacza to, że umierasz jako biedna osoba w gospodarce cyfrowej.